Pewnie się zastanawiacie, po co wrzucam fotki kremów opatrzonych wdzięczną czerwoną plamką z napisem 'limitierte edition'. Ano po to, by zachęcić wszystkich maniaków ciekawych zapachów do kupowania limitek z Isany. Kremy mają poprawne działanie (na moje łapki, którym dokuczał tylko mróz, absolutnie wystarczały), nie kleją się i pięknie pachną, choć ostrzegam - bardzo intensywnie. Kwiat pomarańczy jest świeży, trochę jak łodyżki od kwiatów pachnie, taką zielonością ;) A kakaowy jak lody czy ciastka kakaowe. Nie jest to chemiczny zapach, ale u mnie już trochę zwietrzał niestety. Jak tylko zobaczę kolejną limitowaną edycję, na pewno kupię i napiszę co nieco.
Narzekam, bo zwoje mózgowe mi się rozkręcają przed maturą. Jak na złość, właśnie teraz kompletnie się demobilizuję. A że nie jestem jakoś fanem rozwiniętej prywaty, kończę. Nie zaszkodzi przesłanie mi małej porcji dobrej energii, może być w postaci żyraf :)
PS Przeprowadziłam, jak widać, mały lifting. Może być? ;p