sobota, 25 maja 2013

Bell Wow! Gelly lip gloss nr 1 i 4 oraz życie po maturach jest fajne, nawet gdy pada


   Nie wiem od czego zacząć, czy od tych kolorowych mazidełek, czy od tego, co u mnie było, jak mnie tu nie było ;) Jeżeli chodzi o matury, zdać raczej wszystko zdałam, tylko jeszcze trochę muszę czekać na wyniki. Do pracy nigdzie mnie nie chcą. Na razie odpoczywam, spotykam się ze znajomymi, a później zobaczymy, co będzie.
   A na zakończenie matur dostałam podwójny prezencik.

dziś zdjęcia nie z mojego aparatu, więc średniawe


   Wkurza mnie w tych błyszczykach fakt, że nie ma daty produkcji ani konkretnej daty ważności (12 miesięcy od otwarcia mnie nie satysfakcjonuje, skoro nie wiem, kiedy produkt powstał). Mam takie małe obawy, że leżały sobie dość długo w drogerii, bo tej edycji praktycznie nie można już dostać, ale co tam, skoro są słodziaszne :D Zawierają 5,5 g produktu i występują w 5 wersjach kolorystycznych. Kosztują ok 10 zł/sztuka. Pachną zupełnie jak seria Stay with me z Essence - słodko, trochę wkurzająco, ale nie aż tak źle.
   Jak dla mnie, spośród innych błyszczyków wyróżniają się kolorem i konsystencją. Jestem straszną gadżeciarą i jak widzę coś tak soczyście kolorowego, to wiadomo, że się zakochuję ;D Oba odcienie są mocno transparentne, ale fiolet praktycznie nie zmienia koloru ust, a czerwień jednak lekko je ożywia. Błyszczyk wygląda bardzo naturalnie, wystarczy tylko trochę, by uzyskać ładny, chociaż dość subtelny wygląd ust.



niby dwa razy to samo, ale po kliknięciu na zdjęcia jest różnica ;p

 aparat średni, a wyszło, że mam fajne usta chyba : o odcień 1


   Czerwień to w sumie czerwień arbuzowa (yayy!), mam nadzieję, że na zdjęciach to widać. Co do konsystencji, jest gęsta, ale raczej nie mocno klejąca, dzięki czemu błyszczyk jest trwały. Śmieszą mnie nieco zażarte dyskusje internetowe o nieszczęsne słowo 'gelly', widniejące na opakowaniu. Nie jest to raczej poprawna forma w języku angielskim (choć jeden ze słowników dopuścił jej stosowanie zamiennie z 'jelly', oho), ale żeby tak się o to spinać? ;D ogółem, dobra alternatywa dla bezbarwnych błyszczyków, bo prawie nie dają koloru, a są gęstsze i dłużej trzymają. 
   Wracam do regularnego komentowania, zatem do zobaczenia u Was na blogach ;D



sobota, 11 maja 2013

Offtopic: neonowa biżuteria itede.

   Cięższa część matur już za mną, więc korzystam z okazji i piszę. Idzie jak na razie w miarę dobrze. Na osłodzenie ewentualnych niepowodzeń nabyłam sobie to i owo:



   W Housie trwa promocja biżuteryjna 'kup 1, za drugie (tańsze) zapłać złotówkę', a że na jedno i drugie się czaiłam (szczególnie na naszyjnik), to długo się nie zastanawiałam. Tak, wiem, neony są tandetne. Who cares, uwielbiam je :D 
Czytam Wasze blogi, mimo iż nie komentuję ostatnio, bo wszystko jest na szybko. Niemniej, dziękuję Wam za wsparcie. :) a neonki lubicie?