niedziela, 30 grudnia 2012

Mniam 2! Lip Smacker - Cotton candy.

   Malutkie zaskoczenie na samym wejściu - niby Smacker, ale nie taki sam, jak poprzedni.


   Po pierwsze - to sztyft zawierający 4 gramy produktu (dla porównania jego braciszek w płynie ma 5,2 ml, ale dużo i tak mi się wylewa i marnuje). Wydajniejszy od poprzednika i lepszy w aplikacji, trzyma się jakieś dwie godziny bez jedzenia, picia i zlizywania go ;p . Ma kremową konsystencję, jest średnio twardy. Balsam ma mlecznoróżowy kolor, gdy się go dużo nałoży, może lekko bielić usta. Smakozapach jest, szczerze mówiąc, mało smackersowy - słodki, cukrowy, ale nie jakiś nietypowy czy oszałamiający, i mi to waty cukrowej nie przypomina. Przebija jednak swojego konkurenta, jeśli chodzi o pielęgnację. Usta są po nim miękkie i odżywione, co mnie nieźle zaskoczyło. Moim zdaniem, ten wariant smakowy jest odpowiedni dla kogoś, kto lubi słodkie opakowania i chce mieć jednocześnie coś, co pielęgnuje w miarę dobrze usta i nie musi mieć szałowego smaku czy zapachu.
   Dla porównania: recenzja Lip Smackera w kulce o zapachu Fanty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo, bardzo cieszę się z każdego komentarza, bo to pokazuje, że warto pisać dla Was :) nie trzeba się reklamować w postach, gdyż linki do blogów znajdę w Waszych profilach, spokojnie :) i nie lubię spamu, niestety.