niedziela, 7 lipca 2013

Pomadki Inglot Colour Play nr 91 i 92 (żółty i limonka), podejście pierwsze.

   Historia jest taka, że w mojej okolicy zawitała wyspa z Inglota wyposażona bardzo bogato, niemniej tych pomadek nie było. (tutaj następuje smuteczek autorki) Niemniej, po swatchach upatrzyłam sobie podane w tytule numery, na zasadzie 'jak kupisz, a wstyd będzie wyjść na ulicę, to zmieszasz z czymś i będzie dobrze'. Na początku czerwca nadarzyła się okazja - jeden z moich 'ludziów' najbliższych jechał 'do dużego miasta', i jak słusznie przewidziałam, Inglot tam był, pomadki też. Miałam dostać jedną, dostałam dwie, i to z kasetką.


   Wiedziałam, że wygląd kasetek ma się zmienić (likwidacja okrągłych wkładów), ale mile się zdziwiłam, gdy zobaczyłam swoją świeżynkę. Łączy najlepsze cechy poprzedników (lusterko, miejsce na aplikator,większe wkłady), chociaż wieczko trochę ciężko się otwiera. Są nawet specjalne dziurki do podważania wkładów, łohoł. 
   Pomadki mają 1,8 grama, kosztują około 13 zł, są ważne 12 miesięcy od otwarcia. Nie zawierają parabenów. Made in Poland (tak, tak).
   Zdjęcia dokumentują moją pierwszą próbę współpracy z nimi, więc jest średniawo. Jak na razie widzę tylko, że posiadane przeze mnie kolory nie bardzo chcą być kryjące. Mają za to dobrą, kremową konsystencję, są też odpowiednio miękkie.



   Zdjęcie rozjaśnione, by zbliżyć kolory do rzeczywistych. A paproszki były na powierzchni już wtedy, gdy pomadki były jeszcze szczelnie zapakowane :<



to miało być serduszko, ale ee tam.

   Obstawiam, że trzeba znaleźć na nie jakiś specjalny sposób nakładania. No nic, kolejne podejścia również udokumentuję : D


3 komentarze:

  1. Są takie kolory pomadek?? nie wierzę...:) różne rzeczy już widziałam.. ale to?:) Bez obrazy oczywiście.. to co podoba się mnie nie musi się komus podobać i odwrotnie.. Nie widzę siebie kompletnie w takich kolorach.. nie lubię pstrokacizny na twarzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam na ulicę też bym nie wyszła w nich, ale naprawdę można je mieszać z innymi i wychodzą ładne kolory, takie, w których już można się pokazać :) a do 'owocowych' makijaży są jak najbardziej przydatne :)

      Usuń
    2. nie umiem powiem CI szczerze chyba korzystać z takich rzeczy.. mam jeden błyszczyk i nawet pomadki mnie denerwują, bo się rolują jak szalone:)

      Usuń

Bardzo, bardzo cieszę się z każdego komentarza, bo to pokazuje, że warto pisać dla Was :) nie trzeba się reklamować w postach, gdyż linki do blogów znajdę w Waszych profilach, spokojnie :) i nie lubię spamu, niestety.