środa, 2 stycznia 2013

Niby jesień, niemniej niekoniecznie, czyli cień Autumn Tuliptree od Sensique.

   A dzisiaj, drogie Panie (a może Panowie też, nigdy nie wiadomo), kilka słów o cieniu, którego raczej nigdzie nie można już kupić, ale warto się nim zainteresować na wymiankach.


   Trójeczka ta ma oprócz nazwy nr 132 i pochodzi z limitowanej edycji Oriental Dream, dostępnej chyba jesienią 2011 roku. Opakowanie jest przeciętne, cienie zniosły bodajże jeden upadek, co widać zresztą na żółtym wkładzie. Myślę jednak, że łatwo się kruszy dlatego, że cienie mają dość suchą formułę. Gramatura nie jest podana. Mało zużyte, zważywszy na to, ile czasu już je mam. A dlaczego?


  Otóż boję się ich trochę, gdyż mają mocną pigmentację, co zapewne zresztą widać. O ile w przypadku żółtego i zielonego barwnika trzeba być tylko uważnym przy nakładaniu, to już współpraca z ich granatowo-szafirowym kompanem jest nie lada wyzwaniem. Może robić plamy przy nakładaniu, ale po treningu da się to wyeliminować, a w zamian uzyska się piękny efekt. Lepiej używać ich z bazą, nawet średnio dobrą - bez niej dość długo wytrzymują, ale mogą zostawiać smugi albo się kserować i obsypywać. To, że trochę pigmentu się obsypie, nie zrobi może w makijażu zauważalnych prześwitów, ale trudno pozbyć się potem spod oczu shrekowych plamek ;p (oj, wiem co mówię...). Kosztowały chyba około 7 złotych, i żałuję na dzień dzisiejszy, że nie kupiłam innych wersji kolorystycznych, bo ta jest naprawdę dobra. Podsumowując: z racji na intensywność koloru trzeba ich używać ostrożnie i najlepiej z bazą, ale w takiej cenie naprawdę warto. Ode mnie, tak subiektywnie: nie zrażajcie się tym, że kupiłyście może jakiś bubel z tej firmy. Produkty mają dość nierówny poziom, ale wystarczy poczytać recenzje innych osób przed zakupem i, moim zdaniem, warto się czasem skusić na coś z oferty Sensique, szczególnie z edycji limitowanych. Fakt, mimo pozytywnych opinii coś może nie przypaść do gustu danej osobie, ale lepiej, że nie przypadnie coś z tańszej kolorówki, niż na przykład cień do powiek za kilkadziesiąt złotych ;)
   A skoro o powiekach - przykładowy, bezbazowy makijaż (jestem w fazie prób i błędów, nie bijcie za niezłapaną ostrość i złe roztarcie ;D) i jeszcze jeden mały minusik - sypią się bardziej niż trochę przy rozcieraniu.



   Takie najzwyklejsze ku pokazaniu, jak dobrze takie kolory wyglądają na oku.


Na samym końcu chciałam podziękować serdecznie moim pierwszym obserwatorkom - Wasza obecność bardzo, baaardzo motywuje mnie do pracy - w końcu o to chodzi, żeby pisać tak, by ktoś chciał to czytać : ) to dobre rozpoczęcie 2013 roku c:

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. a najlepsze jest to, że jest kilka wersji kolorystycznych, więc można wybrać bardziej stonowane, jeśli się gdzieś jeszcze je dorwie ;p

      Usuń
  2. Jeszcze można go kupić :) Widziałam ostatnio kilka tych cieni na wyprzedażowych kosmetykach w Naturze :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo, bardzo cieszę się z każdego komentarza, bo to pokazuje, że warto pisać dla Was :) nie trzeba się reklamować w postach, gdyż linki do blogów znajdę w Waszych profilach, spokojnie :) i nie lubię spamu, niestety.