środa, 16 stycznia 2013

To jak to w końcu jest z Carmexem?

   O tym specyfiku krąży mnóstwo opinii, często sprzecznych, więc i ja swoje stanowisko wyrażę. Zaznaczam jednak na początku: Carmexu używam TYLKO w przypadkach kryzysowych, nie systematycznie, i dlatego moja ocena może się znacznie różnić od innych.
   No, to skoro ustalone, przejdę do konkretów. Posiadam dwie wersje: klasyczną w sztyfcie oraz tubkę o smaku jaśminu i zielonej herbaty. Na zdjęciu uwieczniłam tylko tubkę, gdyż zepsułam mechanizm sztyftu i resztkę przełożyłam do jakiegoś pojemniczka.


   Carmex w sztyfcie: ma 4,25 g, kosztuje 9-10 zł. Nigdy, przenigdy nie bawcie się wykręcaniem mechanizmu do końca, wiecie już, jak się to u mnie skończyło ;p nie licząc tego, opakowanie jest w porządku, nakrętka solidnie się trzyma. Intensywnie pachnie wanilią i mentolem - ja akurat to uwielbiam, ale wiem, że nie każdy tak ma. Do tego rzeczywiście mrowi, a przy zbyt intensywnym wcieraniu miałam wrażenie, że drętwieją mi usta, więc radzę go rozważnie stosować ;D Ma dość gęstą konsystencję, więc nie 'zjada' się od razu. Stosuję go właściwie tylko na noc, na przygryzioną wewnętrzną stronę warg (głupi nawyk...) i rozwijające się afty (ale tylko, gdy są jeszcze malutkie), i rzeczywiście mi pomaga, rano wargi nie są poszarpane, tylko powoli wracają do normalności. Dość wydajny, ja mam go już od ponad roku.

   Carmex w tubce: ma 10 g, również kosztuje 9-10 zł. Mniej higieniczny, bo pod nakrętkę łatwiej mu wchodzą różne pyłki itp. Jest rzadszy, przez co i mniej wydajny, bo szybciej się go zjada. Mam wrażenie, że działa troszkę słabiej od klasycznego braciszka w sztyfcie. Na dodatek, problemem jest zapach. Ostrzegam, jest ładny, ale bardzo, bardzo intensywny. Taki jak w wersji klasycznej plus intensywny jaśmin plus te herbaciane nuty, co nawet dla takiego miłośnika zapachów mazidłowych jak ja jest trudne do zniesienia.

   Ogólne podsumowanie: właściwości nawilżających jakoś nie zauważyłam, ale personalnie uważam, że od tego są klasyczne balsamy i pomadki. Według mnie, nie jest to specyfik do używania na co dzień, gdyż bardzo dobrze pomaga na różne przygryzienia i tym podobne i szkoda byłoby 'przyzwyczaić' do niego usta. Gdybym miała polecić konkretną wersję, to chyba klasyczny sztyft. Sama spróbuję jeszcze słoiczka.


7 komentarzy:

  1. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na Carmexa złego słowa nie powiem, mam klasycznego w słoiczku i jest super właśnie gdy moje usta wołają o pomstę do nieba:) A jak używałam przez kilka dni z rzędu to stały się dziwne, jakby spierzchnięte czy cos:D

    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam też go cenię, dlatego nie nadużywam, by nie przestał działać ;D

      Usuń
  3. Ja jeszcze nie uzywalam Carmexu, ale mam zakupionu klasyczny w sztywcie. Osobiscie polecam pomadki Bebe!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo lubie carmex. Miałam tylko właśnie tą wersje w błyszczyku wiśniową i teraz jasminową, która mi nie podeszła ze względu na zapach. Lubię go latem, bo daje uczucie chłodu, na zimę wybieram raczej coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koleżanka miała truskawkową, obłędnie pachnie ^^

      Usuń

Bardzo, bardzo cieszę się z każdego komentarza, bo to pokazuje, że warto pisać dla Was :) nie trzeba się reklamować w postach, gdyż linki do blogów znajdę w Waszych profilach, spokojnie :) i nie lubię spamu, niestety.